Podziękowania

 

PODZIĘKOWANIE AGNIESZKI

 

Proszę zamieścić na stronie www moje podziękowania w związku z wizytą całej naszej rodziny u Pana w Zamościu. Wróciliśmy bardzo zmęczeni, wielogodzinnym przerabianiem blokad i destrukcyjnych emocji oraz podróżą. Ale zdziwieni jesteśmy, że każdy z nas jest taki wewnętrznie spokojny, że nie kłócimy się, jak to zwykle bywało o nawet najmniejszy drobiazg. Każdy z nas zostawił w Zamościu wiele blokad i poczuł się lżejszy, spokojniejszy, silniejszy i lepiej nastawiony do życia. Jednocześnie wszyscy mamy świadomość, że to nie koniec pracy nad sobą i jedną wizytą nie da się "załatwić" całego życia i sprawić, żeby było idealnie. Ale najważniejsze, że pojawiło się światło, że wiele spraw udało się wyjaśnić. I taka myśl, że w Zamościu jest człowiek, który nam zawsze pomoże i wesprze jest bardzo krzepiąca i daje człowiekowi oparcie. Na pewno do Pana za jakiś czas przyjedziemy znowu. Bardzo chcemy pracować nad sobą i coraz pełniejszym, bardziej satysfakcjonującym, zgodnym życiem.

Agnieszka



Podziękowanie Danuty PDF Drukuj Email
Wpisany przez Stanisław Kwasik   

 


PODZIĘKOWANIE DANUTY


 

Mam 54 lata i jak w tym wieku zdrowie już nadwątlone. Czułam ból ramion, który dokuczał najbardziej nocą, gdy budziłam się z bólu drętwych rąk. Czytam regularnie niezwykłe gazety “Czwarty Wymiar”, “Nieznany Świat” i zobaczyłam niewielkie zdjęcie p. Stanisława Kwasika z informacją, że uzdrawia Światłem i rozwija duchowo. Informacja na tyle mnie przyciągnęła, że postanowiłam odwiedzić jego gabinet w Zamościu.

Pierwszy seans trwał 2 godziny – mieszkam 100 km od Zamościa i chciałam wykorzystać wyjazd. Czułam się po nim wyśmienicie, jak za czasów młodości w pełni zdrowa. Po bólu ramion i innych dolegliwościach pozostało tylko wspomnienie. Okazało się, że ból ramion miał naturę psychiczną – zostałam wdową z 2 dzieci w wieku 26 lat, po nagłej śmierci męża. Wcześniej nie przypuszczałam, że ten stres odbije się na moim zdrowiu po tylu latach. W czasie seansu Pan Stanisław przekazał mi swoją energię i czułam się bardzo odprężona i zadowolona.

W czasie tego i następnego seansu dostałam też wskazówki, by obserwować siebie i swoje otoczenie oraz zachodzące zmiany. Stałam się osobą bardzo spokojną, wyciszoną i mogłam zagłębiać się we własnym wnętrzu. Inaczej widziałam otaczający świat (zobaczyłam jak wszędzie jest pięknie), mniej się irytuję, mam mniej powodów do zdenerwowania i stresu. Mój stosunek do ludzi jest ciepły i spokojny. Przebaczyłam wszystkim i na nowo pokochałam swoją rodzinę. Więcej się uśmiecham i jestem bardziej pogodna. Zauważyłam zmiany również wśród najbliższych. Obecnie poza świetnym wyglądem i samopoczuciem mam dużo miłości i szacunku do wszystkich ludzi.

Jestem bardzo zadowolona, że znowu jadę na następny seans, bo inaczej pojmuję życie, a przekazy Świetlistej Energii mi w tym pomagają. Bardzo dziękuję za to co dotychczas i proszę o więcej.

Danuta

 
Podziękowanie Ewy M. PDF Drukuj Email
Wpisany przez Stanisław Kwasik   



PODZIĘKOWANIE EWY M.

 


Chciałabym tym listem podziękować Panu Stanisławowi Kwasikowi za pomoc i wsparcie, jakie mi okazał, i podzielić się swymi doświadczeniami z tymi z Was, którzy być może są sceptyczni wobec niekonwencjonalnych terapii.

Odwiedziłam gabinet, czy też jak Pan Stanisław mówi Szkołę Rozwoju Duchowego, ponad 2 lata temu, będąc niemal w depresji. Nic nie układało się w moim życiu, problemy w pracy, konflikty z przełożoną, ciągły stres, zaniżone poczucie własnej wartości, bezsens życia, lęki, czy bolący i krzywy kręgosłup, to niektóre z problemów, jakie wówczas dominowały. Wydawało mi się, że z tego nie można się wyrwać, to było jak kajdany. Nie rozumiałam, dlaczego to wszystko się dzieje, co zrobiłam nie tak. Byłam przytłoczona, a życie wydawało mi się wręcz groźne.

W gabinecie spotkałam miłego, spokojnego, życzliwego, otwartego i wyrozumiałego człowieka, który wytłumaczył mi, że wszystko czego do tej pory doświadczyłam od momentu poczęcia, aż do chwili obecnej, miało wpływ na moje życie, a nawet to co działo się w poprzednich moich wcieleniach. Im więcej było negatywizmu, tym bardziej tym przesiąkłam. Wychowałam się w patologicznej rodzinie, i takie też wzorce w sobie nosiłam, były też inne powody zapewne.

Pan Stanisław wytłumaczył mi, jak ważne jest oczyszczenie tego wszystkiego, oczyszczenie podświadomości, wznoszenie się do góry, do Światła. Podczas sesji nie odczuwałam energii jaką przesyłał mi Pan Stanisław, ale zaufałam. Spotkaliśmy się zaledwie kilka razy.

Nie udało nam się wszystkiego przepracować, ale po powrocie do domu czułam przypływ spokoju, pozytywnej energii. W pracy następowały zmiany, moje stosunki z przełożoną się poprawiły i to diametralnie! Z osoby, która mnie krytykowała, a nawet chciała kiedyś zwolnić, stała się osobą życzliwą, serdeczną. Po pewnym czasie udało mi się zmienić nawet miejsce pracy, na bardziej spokojne i awansowałam.

Zmieniało się coś wewnątrz mnie, inaczej teraz patrzę na siebie, stałam się silniejsza i pewniejsza siebie. Lęki czasem się pojawiają, jak to w życiu, ale umiem sobie z nimi lepiej radzić, problemy jakoś łatwiej się rozwiązują. Nie osądzam już siebie (kiedyś tak robiłam) i inaczej spoglądam na ludzi, zaczynam więcej rozumieć, to jakby odpowiedzi się pojawiały, gdy ich potrzebuję. Czasem wracają stare nawyki, ale czuję, że nadal się wzmacniam, to dzieje się jakby od środka mnie. Nie czuję się już przygnieciona życiem. Wiem, że jeszcze mnóstwo pracy przede mną, że dużo do oczyszczenia jeszcze, ale jest już łatwiej.

Dzięki pomocy Pana Stanisława udało mi się uporać z poczuciem winy, długo nad tym pracowaliśmy, oj długo, ale się udało. Dziękuję Panie Stanisławie.

Udało się to wszystko pomimo odległości jaka nas dzieli, mieszkam w południowej Polsce, ale pisałam niemal codziennie do Pana Stanisława, opisując swoje problemy, a On przesyłał mi swoją energię, neutralizował to co było złego, i to bezinteresownie. Zawsze mi pomagał i nigdy nie osądzał. To pierwsza osoba jaką w życiu spotkałam, która zaakceptowała mnie taką jaką byłam/jestem.

Sposób w jaki podchodzi, jak to mówi Pan Stanisław, „do swoich uczniów” jest zdumiewający i godny naśladowania. Przy nim odczuwa się własną wartość, człowiek czuje się cenny i wolny. Jest jeszcze coś ważnego, Pan Stanisław uczy jak można pozbywać się tego co negatywne w sobie, oczyszczać i wznosić do góry, prowadzi przecież Szkołę Rozwoju Duchowego.

Serdecznie dziękuję Panie Stanisławie

Ewa

 
Zablokowana na życie PDF Drukuj Email
Wpisany przez Stanisław Kwasik   
Dostałem list od pacjentki po pół roku od naszego spotkania; miała więc dużo czasu na przemyślenia i na obserwowanie w sobie zmian. Była tylko na jednej sesji. List ten dostałem w celu opublikowania go. Pacjentka sama też go zatytułowała. Zapraszam do lektury.

ZABLOKOWANA NA ŻYCIE

Witam wszystkich Czytelników!

Bardzo długo zbierałam się do napisania tego listu. W sumie pół roku. Nie wiedziałam - po prostu - jak ująć w słowa to co przeżyłam. Od mojego spotkania z mgr. Stanisławem Kwasikiem wiele zmieniło się w moim życiu. To co czuję, to są silne emocje i opowiadanie o tym nie jest łatwe. Przepraszam z góry, że list jest długi, ale nie potrafiłam bardziej streścić swojej historii.

Czy można być zablokowanym na życie, na przeżywanie życia, na radość, po prostu na czucie? Czy można tak uwikłać się z samym sobą, że nie wie się już co jest realne, a co człowiek wmawia sobie każdego dnia? Jak można zablokować się i czy wyjście z tego stanu psychicznego oraz fizycznego jest możliwe? Dla kogoś, kto nigdy czegoś podobnego nie doświadczył, ten temat może być dziwny, ale wierzę, że osoby w podobnej sytuacji mogą tu coś dla siebie znaleźć.

Czy można tak po prostu nie chcieć żyć? Jako dziecko, później dziewczyna, teraz kobieta miałam zawsze takie uczucia. Nie rozumiałam tyko dlaczego tak się czuję. Nie rozumiałam ludzi w koło mnie i samej siebie. Nie miałam marzeń i nie wiedziałam jaki jest mój ulubiony kolor, miejsce, które bym chciała zwiedzić, i kim być, co sprawia mi radość, bo nigdy sobie na nią nie pozwalałam. Moje życie - dziś mogę to tak nazwać - zawsze wydawało mi się takie jak za karę. Smutne dzieciństwo, które pamiętam tylko w strzępkach. Dorastając nie chciałam sprawiać problemów, wiec starałam się jak najmniej istnieć, schować się gdzieś w kąt i tam sobie przeczekać wszystkie burze. Moja mama miała wystarczająco dużo problemów z pijącym tatą i ze zbuntowanymi siostrami. Obrałam zatem sobie taką taktykę: nic nie chcieć, nie prosić, nie wymagać, nie marzyć. Okres dorastania był bez buntu. Bardzo surowe wychowanie przez rodziców, którzy absolutnie nigdy nie byli dla mnie autorytetem. Pamiętam do dziś słowa taty: waszym psim obowiązkiem jest to czy tamto. Nie wolno było nam mieć własnego zdania, a ja nie miałam na tyle odwagi, żeby przeciwstawić się. Trzeba wybaczać i kochać: to ja też; trzeba szanować rodziców, nie ważne jak cię traktują: to ja też; nie wolno sprzeciwiać się, bo nie będzie się lubianym i to nie wypada: to ja też. Zawsze bardzo karciłam się myślami, chciałam być perfekcyjna. Wyrobiłam sobie nową teorię na życie. Tak bardzo chciałam być akceptowana i lubiana przez wszystkich, że ustawiałam siebie pod innych. I tak pomału znikała moja osobowość i i narastały stłumione emocje. Z czasem tak naprawdę wygodniej było zwalić winę za swoje życie na kogoś, a samemu ukryć się i pozwolić, aby ktoś podejmował za mnie decyzje.

Zapłaciłam za to bardzo wysoką cenę. Im dalej, tym większe wyrzuty sumienia. Niesamowite było jednak zawsze to, że w głębi serca czułam, jak uchodzi ze mnie energia, i odczuwałam, że chcę czegoś innego, tylko nie potrafiłam tego nazwać i sama zmienić. Po prostu czułam, że jestem inna, tylko nie wiedziałam, czy wolno mi nią być. Niszczyły mnie moje własne lęki, obawy i świadomość bycia dzieckiem bez osobowości. Panika i strach mogą naprawdę paraliżować. ktoś zapyta: skąd te uczucia, przecież życie jest stresujące nie tylko dla ciebie, może być wiele przyczyn prowadzących do takiego stanu?

Dużo czasu minęło zanim trafiłam do mgr. Stanisława Kwasika. Mam obecnie 25 lat i pewnie też tyle walczyłam sama z sobą, nakręcałam się i jednocześnie świadoma mojego stanu szukałam ratunku. Przytoczę słowa jednej z czytelniczek i autorki komentarza do artykułu PRZEBACZENIE: …niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że wyważam otwarte drzwi pracując nad sobą. Doskonale rozumiem, bo to samo robiłam przez lata.

Na początku myślałam, że wszystkie dolegliwości fizyczne, które odczuwałam, to tylko ciało (silne bóle kręgosłupa, sztywnienie pleców, bioder, dłoni, bóle głowy, coraz to większa apatia i pogrążanie się w bólu oraz to straszne uczucie otępienia umysłu). Później powoli zaczęłam uświadamiać sobie, że jest coś nie tak z moim sposobem myślenia. Zablokowana na czucie, przyjemności, radość, na widzenie w sobie piękna, wewnętrznie walczyłam sama z sobą. Opisuję to wszystko, aby pokazać, że tak jak zapadanie w chorobę jest procesem, czyli dzieje się to w czasie, tak też proces zdrowienia i otwierania umysłu potrzebuje czasu.

Wierzę, że Opatrzność i ten ktoś - kto dla innych będzie to coś - nieustannie walczyć będą o człowieka, powołując go do życia, na przekór wszystkiemu dając mu siłę i stawiając na jego drodze ludzi, którzy mogą mu pomóc. Musimy chcieć tylko to zauważyć. Tak właśnie trafiłam do mgr. Stanisława Kwasika. Kiedyś ktoś powiedział mi, że mam sztywny umysł, i że nikt i nic nie jest mi wstanie pomóc, jeżeli sama tego nie zrobię .Rozgoryczona wpisałam w wyszukiwarce: sztywny umysł. I tak pomiędzy różnymi internetowymi linkami znalazłam artykuł Pana Stanisława UZDRAWIANIE MISTYCZNE - USPRAWNIĆ UMYSŁ. Każdy, kto przeczyta kilka Jego artykułów, zauważy, jak On podchodzi do człowieka, jak rozważa problem i jakich metod używa. Każdego zachęcam, ponieważ to najlepszy sposób, aby wyrobić sobie własne zdanie na temat uzdrawiania konkretnej osoby.

Podczas spotkań - krok po kroku - Pan Stanisław uświadamiał mi, jak ja siebie widzę, a jak mogę postrzegać się, zaczynając od wyglądu zewnętrznego, aż po sposób myślenia. Pan Stanisław pokazywał mi, że ja mogę akceptować siebie, kochać siebie, że ja mogę wyrazić stłumioną w dzieciństwie złość i rozczarowanie. To takie niby proste, oczywiste rzeczy, a jednak potrzebowałam czyjegoś poparcia, pozwolenia, aby móc to zrobić, przeżyć i przebaczyć. Podczas spotkań uświadomiłam sobie, skąd we mnie tyle niechęci do samej siebie, skąd wzięło się zagubienie, a następnie choroba. Pamiętam tylko urywki z mojego dzieciństwa, ponieważ pewnie nie chcę pamiętać! Nigdy nie chciałam wracać do lat dzieciństwa. Do dziś nie wiem, ile stłumiłam w sobie emocji i jakie to one były. Jakie emocje zostały mi przekazane, jak jeszcze byłam w łonie matki i jakie myśli, uczucia wyssałam z jej mlekiem. Jak mnie zaprogramowano. Każdy z nas może przyjść inny sposób obrony przed własnymi traumatycznymi przeżyciami. Ja założyłam sobie coś na szyję. Urodziłam się z pępowiną dookoła szyi, co wiem od mamy. Poza tym, podczas seansu u Pana Stanisława, uświadomiłam sobie, jak mi było w łonie matki: zimno, niewygodnie, za mało miejsca, wszystkie ścianki mnie obkurczały. Teraz wiem, że tak zaplątana jestem w całym moim życiu w jakiś sznur. Sama plączę się w moich negatywnych myślach i jeszcze bardziej wzmacniam pancerz, który założyłam sobie na własny umysł! .dziś wiem, jak - brak dzieciństwa i przymus przetrwania w świecie dorosłych dla dziecka - może wypaczyć obraz świata dorosłego życia, które pewnego dnia zaczyna naprawdę przerastać, aż do myśli samobójczych. Myślałam, że ta moja skorupa pomoże mi przetrwać wszystko, bo nie będę czuć, będę kontrolować swoje myśli i pragnienia. Będę mieć wszystko pod kontrolą.

Wiem, że moje uzdrawianie dopiero się zaczęło, będzie trwało i już się cieszę na samą myśl o tym. Nigdy bym nie odważyła się spojrzeć jeszcze raz do tyłu, by zacząć coś nowego teraz, gdyby nie Pan Stanisław. Zauważyłam, że już jestem spokojniejsza, cierpliwsza dla siebie i innych, zaczynam patrzeć inaczej i widzę sprawy życiowe już w innych kolorach. Zaakceptowałam siebie. Codzienność nie jest już paraliżująca, a ludzie z silną osobowością nie przerażają mnie. Wiem skąd wzięła się moja nerwica i fizyczne dolegliwości. O wiele łatwiej mi rozumieć samą siebie teraz, kiedy wiem nad czym pracuję i do czego dążę

.  Chciałabym rozwijać się duchowo aby przejąć przez to życie prawdziwie odczuwając. Chcę czuć smaki, widzieć kolory i rozluźnić swój umysł. Chcę być otwarta, bardziej elastyczna. Chcę patrzeć na siebie z szacunkiem i miłością. Wiem, że muszę zacząć najpierw od uzdrowienia siebie, żeby pokochać i otworzyć się na innych ludzi oraz mieć im co dać z siebie.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy odnajdą samych siebie w mojej historii i zachęcam do pracy nad sobą. Pamiętajmy tylko, ze nie ma sensu walczyć samemu z sobą, ale czasami powinniśmy wpuścić do swojego świata kogoś, kto może pomóc nam profesjonalnie. Taką osobą jest właśnie mgr Stanisław Kwasik.

URSZULA

 

 

 
<< pierwsza < poprzednia 1 2 następna > ostatnia >>

Strona 2 z 2